Cześć kochani strasznie długo mnie nie było. Od maja zmieniło się trochę. Chciałam Wam o tym trochę opowiedzieć. Jeżeli jednak myślicie, że mam zamiar Was zanudzić to się mylicie. Miło mi będzie jeżeli przeczytacie do końca to co przygotowałam.
Przyznaję przestając pisać bloga nie odczułam pustki, bo zastąpiła go "obsesja" na punkcie pięciu zwariowanych australijskich komików, którzy bawią ludzi z całego świata swoim specyficznym humorem pod nazwa Janoskians. Następnie polubiłam zespół również pochodzący z Australii, grający pop/rock jako 5 Seconds Of Summer.
W między czasie przez moje koleżanki stałam się maniaczką tzw. fan fiction, czyli nieprawdziwych/zmyślonych opowiadań o sławnych osobach (idolach nastolatek), pisanych przez fanów-amatorów.
Zapewne w tej chwili zastanawiacie się czemu pisze te głupoty i macie ochotę wcisnąć czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu (o ile już tego nie zrobiliście). Po takim nudnym wstępie (który niestety musiałam napisać, bo inaczej nie miało by to sensu) przechodzę do sedna (który również może okazać się nudny).
Ostatnio jedna z popularniejszych autorek opowiadań typu fan fiction napisała tak zwanego one shot'a, czyli opowiadanie, które publikowane jest w jednym rozdziale. To akurat jest (przynajmniej
dla mnie) bardzo pięknie napisane i mądre. Link o
tutaj (jeżeli masz ochotę to przeczytaj, jeśli nie to napiszę w skrócie. Zaznaczam, że jest to smutna historia).
W skrócie: Connor Ball po wypadku samochodowym (w którym nic nikomu się nie stało), spowodowanym jego nieodpowiedzialną jazdą wraz z kolegami (inaczej mówiąc "bawili się" w kierowców rajdowych) trafia na 24 godzinną obserwację w szpitalu, aby wykluczyć wstrząs mózgu. Zostaje przydzielony na sale z Natie - dziewczyną, która prawie popełniła samobójstwo, na szczęście jej brat znalazł ją nieprzytomną, po tym jak zażyła dużą ilość różnych tabletek.
Connor zaczyna rozmawiać z dziewczyną, aż w końcu ona otwiera się przed nim i dzieli się z nim jej przeżyciami. Natie żyje z ojcem alkoholikiem i hazardzistą oraz matką z którą nie potrafi się dogadać. Rok temu straciła siostrę, a każdego dnia musi wysłuchiwać za ścian kłótni rodziców. Jeżeli ktoś pomyśli, że ma beznadziejne życie to na dodatek jest wyśmiewana w szkole. On również nie miał bajkowego dzieciństwa- jest "wpadką" 16-letniej dziewczyny i chłopaka, który nie był gotowy na rolę ojca, więc zostawił ją zaraz po tym jak dowiedział się o ciąży. Młoda dziewczyna nie wytrzymała presji, gdy Connor miał 3 lata powiesiła się. Chłopcem zaopiekowali się rodzice mamy. Niestety oni nie mogli pogodzić się ze śmiercią ukochanej córki i obwiniali go o jej śmierć. Robił sobie wielokrotnie krzywdę poprzez cięcie się. Także chciał się zabić, poprzez uduszenie.
Jednak odnalazł sens w swoim życiu. I teraz pomógł odnaleźć go również dziewczynie.
(Jeżeli jednak masz ochotę przeczytać to podaje link
tu jeszcze raz)
Po przeczytaniu tego, otarciu łez, rozmowie z przyjaciółką, postanowiłam napisać tego posta. Jestem szczęściarą, bo:
- mam normalną rodzinę, która mnie kocha i ja ją kocham,
- nigdy nie miałam powodu, ani chęci do zrobienia sobie krzywdy, a co dopiero popełnieniu samobójstwa,
- moimi największymi problemami są decyzje: co zjem na śniadanie, co zrobię później, czy w co się ubiorę (może brzmi to jakbym była "pustą lalusią, która ma bogatego tatusia", ale nią nie jestem).
Jestem za to tak bardzo wdzięczna, za rodzinę, która mi pomaga. Po prostu za życie, moje życie. Inni mają o wiele gorzej.
Jasne być może Ty uznasz, że to głupie, nieważne i nieprawdziwe, ale muszę Cię rozczarować lub uświadomić to jest jak najbardziej prawdziwe wśród nastolatków. Wielu niestety nie trafia na takiego "Connor'a" i kończy tragicznie.
Dziękuję im za życie i to nie byle jakie. Nie mamy milionów na koncie, ale nie jesteśmy również biedni, wiadomo jak każdy moi rodzice chcieliby trochę więcej, ale jest dobrze. Jedyne co według mnie zrobili źle podczas wychowywania to fakt, że mnie strasznie rozpuścili. Tak jestem "córeczką tatusia", najmłodszą z sióstr, "oczko w głowie" całej rodziny. Dokładnie to ja.
Żałuje że nie zasługuję na ich dobroć, bo jestem wobec nich: leniwa, uparta, wredna. Jestem wobec nich przede wszystkim wymagająca a powinnam wobec siebie. Chcę to zmienić. Od bardzo długiego czasu. Dziś po przeczytaniu tego one shot'a postanowiłam, że teraz dotrzymam obietnicy i się zmienię. Ostatnio już chciałam się zmotywować. Niedawno wykonałam nawet pewną dekorację, która ma za zadanie mi o tym przypominać, ale o tym już w następnej notce.
Przepraszam za wszelkie błędy, ale pisałam ten rozdział na telefonie o 1 w nocy.